Oto, co rzecze przewodnik:
Informacje ogólne:
Megazachwalanie Maroka, że to kraj ciekawy, o innej kulturze,że tam, gdzie trzeba, jest dziko, alew pozostałych miejscach cywilizacji wystarczy, żeby dało się przeżyć w całkiem porządnym burżujstwie, a do tego jest najbardziej dostępnym dla Europejczyka krajem o tych własnościach. Przydatne mogą być informacje dot. klimatu. Przewodnik mówi, że po Atlasie chodzić i wspinać się można przez cały rok. Przy 51st. w Marrakeszu w górach potrafi być dwadzieścia małe kilka st. Noce raczej nie są zimne, z wyjątkiem najwyższych szczytów (koleś poleca spanie pod gołym niebem - uwaga na skorpiony). Oczywiście można się spodziewać pogody jak w Pirenejach, tylko wszystko może być "bardziej". Najlepiej jechać późną wiosną.
Z dzikich zwierząt najgorzej jest ze skorpionami, węże mniej niebezpieczne, bo rzadziej występują.
Co do lokalsów (to już nie dzikie zwierzęta) to są fajni, zwłaszcza ci z dala od cywilizacji, choć zazwyczaj lubią zdzierać z turystów. Często można u nich nocować. Warto, bo ich domy nie zmieniły charakteru od średniowiecza. W niektórych miejscach można spotkać jeszcze ciekawsze formy berberyjskiej architektury.
Jeśli chodzi o przejazdy, to pociągi, jeśli istnieją, są tanie i komfortowe. Sieć autobusowa jest dosyć gęsta i przejazdy raczej tanie. Możemy być zainteresowani jeszcze grand taxi, należy tam negocjować cenę (jak wszędzie w Maroku).
Przewodnik twierdzi, że raczej nie ma zagrożenia malarią, schistosomatoza występuje w niektórych miejscach poza Atlasem Wysokim. Można złapać WZWA i grzybice. Nie można pić wody bez przegotowania lub uzdatnienia. AMS podobno zdarza się niezbyt często, ale trzeba uważać. Należy się spodziewać, żejeśli pojedziemy, to nas nieźle przesra. Odwodnienie też jest wielce prawdopodobne.
W wielu miejscach można pożyczyć muła . Kosztuje ok. 100 dh dziennie, w zestawie przymuł, który prowadzi muła. Muł + przymuł + bagaże docierają na umówione miejsce przed turystami. Po przyjściu należy nakarmić przymuła lub dać mu wcześniej umówioną kasę na jedzenie (ok. 40 dh dziennie). Zazwyczaj przymuł chce opchnąć turystom więcej mułów, niż potrzeba.
Toubkal:
Fajne góry, im wyżej, tym znośniejsza temperatura i tym większy hardcore. Rejon wybitnie turystyczny, co ułatwia dojazd i planowanie i pożyczenie mułów, zwiększa jednak ceny i prawdopodobieństwo bycia oszukanym. raczej nie ma oszałamiających dzieł architektury, są za to schroniska (ceny wyższe w sezonie, tzn. od 1.11 do 30.04, czyli w zimie). Zniżki dla członków klubów alpejskich. Najsensowniej chyba wybrać jakieś miejsce na obóz (prawdopodobnie okolice schroniska), dostarczenie tam rzeczy na mułach i robienie wycieczek na lekko. Z powrotem plecaki mogą również jechać na mułach.
Mgoun:
Fajne góry, im wyżej, tym lepiej (niższe temperatury i bezpieczniejszy teren, w dolinach strome, głębokie na kilkaset m wąwozy - możliwy problem z wodą). Da się przekroczyć 4000 m. Można zrobić pętlę po tych górach, ale chyba lepszy jest system opisany powyżej. Mgoun warto odwiedzić ze względu na dzikość gór, architekturę i kulturę lokalsów i przede wszystkim kosmiczne wąwozy. Dojazd bewnie nieco bardziej uciążliwy niż do Toubkal, ale pewnie da się zrobić.
Jebel Sahro:
To już Antyatlas, bliżej Sahary => goręcej i bardziej dziko. Widoki jak z westernów, możliwe są trasy o wszelkich możliwych stopniach trudności. Prędzej spotka się nomadów niż turystów. Ciekawa architektura i charakterystyczne różane żywopłoty które robią podobno niesamowite wrażenie. Prawdopodobnie konieczna silna gimnastyka z dojazdem, za to wydaje się, że trasę można w miarę łatwo dostosować na miejscu do możliwości dojazdu/powrotu. Dostęp do wody może być czasem problematyczny. Do mułów również.
Pozostałe miejsca:
Dosyć mało wiadomo, ale z pewnością można wybrać coś ciekawego (np. wąwóz Todra).
Spać + spać + ciepło = dobrze