Temat: Wrażenia
Wróciliśmy... Pora stworzyć wątek o wrażeniach...
Jeśli chodzi o moje, to jest ich za dużo, żeby spisać je tak na szybko Napiszę coś wieczorem.
M.
Forum 21. Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej „Stare Żbiki” im. gen. Ignacego Prądzyńskiego
Nie jesteś zalogowany. Proszę się zalogować lub zarejestrować.
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Wróciliśmy... Pora stworzyć wątek o wrażeniach...
Jeśli chodzi o moje, to jest ich za dużo, żeby spisać je tak na szybko Napiszę coś wieczorem.
M.
Mi się podobało. I to nawet bardzo. Na tyle, że chyba ten obóz wygrywa lub prawie wygrywa w mojej prywatnej klasyfikacji obozów. Choć nie wiem, czy do końca umiem powiedzieć, co się na to złożyło.
Na pewno miejsce -- niesamowicie odczapiste. Czuło się jednak, że robimy coś niezwykłego. Ogromne przestrzenie. Tajga, tundra, Ob, Azja, Ural, koło polarne -- to jednak coś znaczy...
Czuło się to, że tam byłem nawet przy i po powrocie do Warszawy. Jakoś trudno było przyjąć do wiadomości, że już jestem tu. Czułem się trochę / nadal się czuję jak ktoś trochę nietutejszy.
Po drugie lokalsi zrobili na mnie niesamowite wrażenie. To, że nie było chyba żadnego człowieka nieprzyjaznego, wszyscy byli raczej bezinteresowni -- czasem aż za bardzo. No i towarzyscy dużo bardziej niż u nas...
Atmosfera też mi odpowiadała. Mimo dość długiego obozu raczej udało nam się nie zeżreć nawzajem. Przegadałem z Wami długie godziny i to też było fajne.
No i bardzo się cieszę, że tak dużo osób otworzyło / nosi się z zamiarem otwarcia jakiś prób.
Może jedynie chodzenia z plecakami było niestandardowo mało, ale to przez pogodę w Uralu Polarnym i przez kamienie w Północnym. Choć nie wiem, czy jeśli by było więcej nie miałbym jeszcze poważniejszych kłopotów z kolanem...
Tak więc ja wróciłem zadowolony.
M.
PS. Mój ojciec (były kolejarz) powiedział mi o co chodzi z tymi drutami co sobie przekazywali dyżurna ruchu i maszyniści na Uralu Polarnym. Ten drut się nazywa buława i tak kiedyś jeżdżono pociągami jak jeszcze nie było semaforów i sygnalizacji. W najprostszej wersji jest tylko jedna buława na dany odcinek toru. I może nim jechać tylko maszynista, który ją ma. W ten sposób jest pewny, że na torze nie ma innego pociągu. My widzieliśmy więc, jak maszynista oddawał buławę z poprzedniego odcinka i dostawał buławę na kolejny.
M.
Ostatnio edytowany przez m_korch (2007-09-01 11:03:58)
Też się zgodzę co do niezwykłości tamtejszych ludzi , pomimo drobnych trudności udało mi się przetrwać koniec świata, oraz kilka późniejszych dni ,( wielkie podziękowania dla mojego wspaniałego namiotu ) jak dla osoby która do tej pory nie ruszała się wiele poza Polskę, a jak już to wygodnym autokarem na wycieczkę szkolną odbieram ten wyjazd jako coś niezwykle fascynującego i przyznam się że obudziła się we mnie dusza podróżnika(, już szykuję opis kolejnego miejsca w Rosji w które uważam że warto się udać i mam zamiar to przedstawić w niedzielę. Jedyny smutek jaki mnie ogarnia gdy myślę o wyprawie to to że nie udałem sie na żadną wycieczkę podczas dni stałych , bo jak słucham relacji i oglądam zdjęcia to widzę że były ona równie ekscytujące jak reszta przejść . Bez wątpienia są to jak do tej pory moje najlepsze wakacje dzięki miejscu w jakie pojechałem i dzięki wam
a Jeśli chodzi o druty przekazywane sobie przez maszynistę i panią na stacji , to Janek już podczas obozu wyjaśnił tą zagadkę
Konieczność przekazywania buław uzasadnia fakt, że każdy pociąg, który widzieliśmy, zatrzymywał się na stacji Polarnyj Urał. W szczególności niespodziewanie dla nas zatrzymywał się tam pociąg pospieszny z Moskwy.
wróciliśmy ponad tydzień temu a jakos mało kto chce sie dzielić swoimi wrażeniami
Ja do tej pory zdychałem po Petersburgu
A tak ogólnie nasuwa mi się refleksja, że kosmos jest taki kosmiczny dlatego, że pirwszy człowiek, który tam się zapuścił, był Rosjaninem
Ostatnio edytowany przez Piotr Kuczyński (2007-09-08 15:12:21)
Obóz był niesamowity, a wrażenia nie do opisania (a przynajmniej nie w skończonym czasie).
Podobało mi się wszystko, może poza tym że trochę mało chodziliśmy po górach.
Mało chodzenia to w przypadku Arka 235 GOT, a w Michaja i moim (max obozowy) - 252 GOT.
:25 = 10
Ostatnio edytowany przez Paweł (2007-09-11 10:03:44)
Z braku lepszego miejsca umieszczę to tutaj:
Ha ha ha haha! Przyszła paczka z Woda Góry Las! 5 tygodni od naszego wyjazdu!
Gratulujemy!
Tak więc znaczki są, trzeba je będzie rozdać. Będę je przynosić na imprezy drużyny. Może kiedyś uda się je dać wszystkim uczestnikom obozu
Jesli nie bedzie mnie na najblizszej imprezie znaczkowej, a bedzie na nniej ktos ze zbioru {Justyna, Arek, Wojtek} to prosze o przekazanie jej dodatkowego znaczka z dopiskiem "dla Piotrka".
Myślę, że jeśli pojawi się ktokolwiek ze Staszica to może wziąć dla pozostałych nieobecnych.
Gwoli ścisłości:
Znaczek obozowy nalezy sobie przypiąć na klapce prawej kieszeni munduru. Jeśli ktoś munduru nie posiada, to może:
a) poczekać aż takowy będzie miał i sobie przypiąć
b) jeśli munduru mieć nie planuje wetknąć sobie gdziekolwiek, sugerowana lokalizacja: niebolesna
teoretycznie tak. jak sobie ktoś wepnie obok, to ja go ganiać za to nie będę
Ten komar ze znaczka troche zbyt przyjaznie wyglada
[url]http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Grafika:Atak_komar%C3%B3w.gif[/url]
Strony 1
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum oparte o: PunBB