Odp: Grupa Ural Polarny
Na razie opis bez zaznaczenia trasy na mapie, bo też za bardzo nie było co zaznaczać, ale wydaje mi się wartościowy pod kątem innych szczegółów. Znalazłam go w dwóch miejscach:
[url]http://www.geozeta.pl/artykuly,Azja,190,1[/url]
[url]http://www.olga.strefa.pl/2001_rosja_ural_polarny/rosja_ural_polarny.html[/url]
Jest też tam o spływie po rzece Ob:
[url]http://www.olga.strefa.pl/2001_rosja_ural_polarny/rosja_ob.html[/url] (może się przyda, niech tam zajrzy ktoś kompetentny )
Jeśli chodzi o relację z wyprawy to wyciągnięte najważniejsze informacje prezentują się mniej więcej tak:
- są to "wypady" ze 106 km (czyli "naszego" 11) z noclegami w turbazie
- duże różnice wysokości doliny-szczyty
- ciężkość w planowaniu tras (zplanowana na 4h zajęła im 17h)
- wysokie ceny wynajęcia jedynych jeżdżących tam pojazdów (w razie czego )
- „maski gazowe” – maski z gazy na twarz do obrony przed legendarnymi komarami
I tutaj zacytuję:
Zaopatrzyliśmy się co prawda w "tajgę", tutejszy preparat na owady, dużo skuteczniejszy od środków dostępnych w Polsce. Zapewne preparat ten ma niebagatelny wpływ na stan porów skórnych osobników go stosujących, ale o tym woleliśmy już nie myśleć. Niestety „tajga" jest skuteczna, ale tylko krótkoterminowo. Używaliśmy jej, więc głównie podczas posiłków, „deliberacji nad mapami" oraz w czasie podziwiania widoków. Po 10 minutach środek wietrzał i komary znów powracały.
Może warto pomyśleć o takim środku do kupienia na miejscu? Na pewno trzeba się zaopatrzyć w gazę
Niesamowite rzeczy dzieją się w ludzkim organizmie narażonym na ciągły "obstrzał" komarów. Początkowo tylko rozmawialiśmy o komarach: ile ich jest, kiedy śpią i co jedzą, czy wystarczy wytruć komary, żeby ich nie było. Potem człowiek robi się nerwowy, a następnie pragnie przed nimi uciec.
- temperatury
Cytacik:
Wyruszyliśmy po 17, jako że jest już wtedy trochę chłodniej. Muszę tutaj wyjaśnić, że za kołem polarnym w lecie panują nieprawdopodobne upały, temperatura dochodzi nawet do 50C
Do samej turbazy i 106 vel 11 km:
- zimna woda w turbazie (to nam chyba nie przeszkadza... tzn. ja się nie spodziewałam niczego innego )
- sklep (jeden)
- niedaleko cmentarzyk (do zobaczenia ewentualnie)
- urząd gminy z kserem (nie wiem po co)
Tak oto pożegnaliśmy sympatyczny 106 km, pasiołek bez nazwy, w którym mieszka około 400 mieszkańców, jest jeden sklep i tylko jeden samochód osobowy (zresztą bez rejestracji). Za to, co nas bardzo zaskoczyło, urząd gminy zaopatrzony jest w kserokopiarkę (dostosowaną do dowolnie wielkiego formatu) oraz cały zestaw komputerów, jakich pozazdrościłaby niejedna firma w Polsce
+ smaczne pierożki za 4 ruble na stacjach
Napisałam do tej dziewczyny, która tam była i czekam czy odpisze. W razie czego można ją wypytać o interesujące szczegóły (możecie mi podsuwać pomysły na nurtutujące pytania). Wyprawa jest z 2001 roku, ale myślę, że nie zmieniły się te okolice za bardzo. W opisie jest też, że mieli bardzo dokładne mapy. Może uda mi się od nich wydobyć, razem z trasami, które planowali, jeśli wciąż je mają.
Jeszcze jedno. W Aczyńsku jest polska misja (miejscowość leży nad Czułymem, dopływem Obu). Nie bardzo mogę to znaleźć na mapie, bo nie znam bukwy, a co za tym idzie nie orientuję się czy jest to daleko od naszej trasy (chociaż przypuszczam że daleko). Może nam się przyda?
[url]http://www.aczynsk.prv.pl/[/url]
Madzia
I trochę zdjęć (szczególnie polecam, żeby obejrzeć "maski gazowe")
[url]http://www.tramping.slask.pl/foto/ural2001/index.htm[/url]
Ostatnio edytowany przez Madzia (2007-04-05 20:59:03)