21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

Wyryp 1999r.

Tak więc był kwiecień i świeciło słoneczko. Co najfajniejsze, uchwałą z wczesnych dni roku szkolnego , z sesji radnej XXI WDSH w najbliższy łikend miał odbyć się wyryp. Odpowiedzialnym za tę imprezę propagandową Najwyższa Rada MartoSzczerbakowiczowa uczyniła Maćka Pogorzelskiego wraz z towarzyszem Przemkiem. Zatem mieliśmy wyjechać pod Poznań i porypać po Wielkopolskim Parku Narodowym. Jednak zawsze muszą znaleźć się w XXI jacyś niechętni, próbujący zahamować wszelkie próby działalności propagandowej i pokrzyżować plany dwóch młodych i ambitnych działaczy. W tym przypadku był nim sekretarz Jarek. Towarzysz ten zorganizował imprezę konkurencyjną, śmierdzącą kapitalizmem oraz imperialistycznymi wpływami w XXI, pod hasłem "Akcja zarobkowa w Leclercu". Jednak prawdziwy towarzysz nie poddaje się tak łatwo. Skoro sekretarz zdobył poparcie naczelnika XXI, to stwierdziliśmy, że nasza impreza skończy się niedzielną akcją.

Zatem wyjechaliśmy sobie w piątek wieczorem. Każdy uczestnik wyrypu przyniósł ze sobą jakiś rekwizyt programowy, przy czym przeważały pistolety na wodę oraz maski. Uczestników nie było zbyt wielu. Na zbiórce stawili się towarzysze: Maciek P., Przemek W., Mikołaj, Marcin Szlassa, Marek P., Ryba.

Pierwszym punktem programowym był posiłek koło Dworca Centralnego. Początkowo były pewne problemy, ponieważ sprzedawczyni nie chciała rozmawiać z towarzyszem Przemkiem z maską goryla na głowie. Jednak wodne pistolety całkiem przekonały ją do sprzedania nam pizzy. Potem wsiedliśmy do pociągu i wyjechaliśmy ze stolicy.

Na przedmieściach Poznanie wylądowaliśmy około 4:00. Zatem zaczęło się rypańsko! Pierwsze kilometry pokonaliśmy podziwiając piękne pola uprawne. Chwilę później wkroczyliśmy w granicę parku. Cóż to było za miejsce! Jednak tak piękny może być tylko socjalistyczny las. Kiedy tak szliśmy, nawiązała się ideologiczna dyskusja na temat "Wpływ używania przekleństw na rozwój wsi polskiej". Na długo pozostanie nam w pamięci praktyczny pokaz problemu wykonany przez towarzysza Marka P. Kolejne kilometry pokonaliśmy z socjalistyczną pieśnią "O balele" na ustach. W końcu koło godziny 8:00 dotarliśmy do jeziora. Tam postanowiliśmy odbyć 15minutowy spoczynek. Dwie godziny później obudziwszy się postanowiliśmy iść dalej. Po pokazie walki wręcz (towarzysze Marcin Szlassa i Mikołaj) i ćwiczeniach z walki z bronią w ręku (wszyscy towarzysze) szliśmy rozmawiając o tym, że najpiękniejsze kobiety żyją w krajach socjalistycznych. Następnie obejrzeliśmy zachód słońca i ostatnie 5 km przeszliśmy z prędkością 7 km/h, tak doszliśmy do stacji i poszliśmy spać. Kilka godzin później jechaliśmy do Warszawy prosto na śmierdzącą imperializmem imprezę sekretarza Jarka.

Co by nie mówić, jedno jest pewne - tylko młodzież socjalistyczna potrafi przejść aż tyle kilometrów (50) i jednocześnie tak znakomicie się bawić.