21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

Rajd Czechy, czerwiec 1999r.

Byliśmy twardzi. Nie pojechaliśmy do Czech jednym środkiem komunikacji - to nie dla nas. Dojechaliśmy najpierw do Szklarskiej Poręby, gdzie zjedliśmy śniadanko, a następnie po krótkiej jeździe autobusem i pieszym przekroczeniu granicy, wsiedliśmy w fajny pociąg, który dowiózł nas prawie do Czeskiego Raju. Z miasteczka Turnov musieliśmy dojść na kemping już na własnych nóżkach.

Po rozbiciu się na w/w kempingu pobawiliśmy się trochę (były m.in. krokodylki w dużych ilościach), a potem zjedliśmy obiadek i grzecznie położyliśmy się spać. Następnego dnia połaziliśmy sobie trochę po czymś podobnym do Gór Stołowych, a nawet bardziej.

Następnego dnia rano (ok. czwartej) zerwaliśmy się, spakowaliśmy i pognaliśmy co sił w nogach do Pragi. Po zalogowaniu się na kempingu (skąd ta odmiana?) ruszyliśmy na podbój tego urokliwego miasta. Podzieliliśmy się na małe grupki i widzieliśmy całkiem sporo (np. bitą śmietanę na kawie po wiedeńsku) jak na kilka godzin. Wieczorem odbył się kominek obrzędowy, na którym został zachustowany Mikołaj.

Następnego dnia, jeszcze przed powrotem do ojczyzny, po raz kolejny podzieliliśmy się na grupki i pobiegaliśmy po Pradze. A potem wróciliśmy.