Co do sugestii Piotrka o personalizacji nadruków na plecach, to chciałbym zaznaczyć, że koszulki będą zamawiane nie tylko dla obecnych członków drużyny, ale również dla nowych, którzy dołączą do nas w nieokreślonej przyszłości i dla nich nie ma jak spersonalizować koszulek. Natomiast zamówienie części tak, a części inaczej, nawet jeżeli nie podniesie to znacząco kosztów (choć moim zdaniem podniesie - detal zawsze jest droższy od hurtu, a w hurcie można się jeszcze jakoś bardziej targować), to spowoduje, że następnym ludziom trzeba będzie produkować coś radziotechniką - wówczas dochodzimy do tego, że obie produkcje różnią się jakością, trwałością, wyglądem etc., co może być niefajne... Jeżeli już coś na plecach, to uniwersalnego.
Ja również bardzo polubiłem nasze koszulki, zwłaszcza trwały i nieniszczejący haft. Moim zdaniem największy jego problem, to nie twardy haft, tylko sztywne podkładki - gdyby dało się dogadać z odpowiednią firmą i może wynaleźć taką, która ma jakąś fajną technikę albo po prostu miększe i mniej obcierające podkładki pod haftowany wzór? Co na to przeciwnicy sztywnego na koszulkach?
Ogólnie muszę przyznać, że obecne koszulki bardzo mi się podobają, pomimo swoich wad, które zostały już wspomniane. Zarówno kolor, jak i wzór są moim zdaniem, bardzo stonowane i sensowne, dobrze wyglądają, zarówno jako znak rozpoznawczy (integrale, akcje zarobkowe etc.), jak i jako mundury polowe. Obecność tych symboli, które na koszulkach mamy również uważam za bardzo sensowną i dobrze dobraną. Nawet nasza "ostrokanciasta" wariacja na temat loga drużyny moim zdaniem pasuje na tę koszulkę lepiej, od oficjalnego, zaokrąglonego, które znów lepiej prezentuje się na mundurach. Można by, oczywiście wprowadzić pewne poprawki, np. skorygować cudzysłów przy nazwie drużyny, ale są to drobne szczegóły. Wiem, że wyłazi ze mnie konserwa i chwilami duża niechęć do zmian, ale uważam, że aktualnie obowiązujący wzór koszulek jest nawet więcej niż fajny i osobiście chciałbym, żeby taki pozostał.
Zielone popieram, jak najbardziej, zwłaszcza taki żywy, jak obecnie - miły dla oka, dobrze się komponuje etc. Lepsza trwałość koloru, owszem, byłaby mile widziana, jednakże moje doświadczenia z bawełnianymi koszulkami mówią, że barwnik z naturalnych włókien zawsze będzie się spierał i blakł na słońcu/wskutek potu, soli i proszku do prania.
Niestety co do koszulek sztucznych, to choć trwałość koloru jest nieporównanie lepsza, to trzeba uważać - zwykłe zastąpienie bawełny plastikiem skończy się podobnie do założenia na siebie plastikowych worków - utopieniem się we własnym pocie i odparzeniami. Natomiast dobrej jakości materiał, oddychający, taki jak ten z którego są koszulki Quechua'y może być (niestety ) kilka razy droższy... Aczkolwiek jest to opcja warta zastanowienia. Pytanie tylko czy jakakolwiek firma ma takie koszulki w swojej ofercie, bo gdy zamawia się takie koszulki, to zazwyczaj taka firma po prostu sprzedaje koszulki - opcja kupienia koszulek i wysłania do haftowania może istnieć, lecz być droższa, gdyż pozbawiamy wówczas firmę marży na sprzedanych nam koszulkach... BTW, osobiście nie uważam, ze bawełna zabija - w warunkach "normalnych" jest więcej niż OK, a na obozie - no, nie wiem, ja jakoś wolę nie niszczyć munduru, nawet polowego, pod plecakiem. Ale to moje zboczenie.
Odnosząc się jeszcze do imion, to podobnie do Gabrysi, uważam, że damy sobie radę bez nich. Poza tym mogę dodać, że jeżeli będziemy mieć logo drużyny i lilijkę (jak dotychczas), a poza tym jeszcze coś (np. na plecach) to powoli zaczniemy dochodzić do sytuacji, że będzie tego za dużo i będziemy mieli nie koszulki, a choinki drużynowe (a mundur główny już jest wystarczająco choinkowaty ).
I jeszcze słowo w sprawie rozmiarów i krojów. Co do rozmiarów S, jestem na tak, bo - wiadomo - potrzeba i nie robi to problemów. Natomiast co do krojów damskich... Mam pewne obawy co do rozdzielania koszulek na damskie i męskie, gdyż obawiam się, że spowoduje to konieczność zamówienia dwa razy większej liczby koszulek, a i tak kiedyś może dojść do sytuacji, że któregoś kroju zabraknie - i o ile kobieta może nosić krój męski/unisex, o tyle facet w kroju kobiecym wygląda tak, jak wyglądałem ja podczas akcji "Czołg" i, wierzcie mi, nie czułem się zbyt komfortowo... Zresztą to o moim wyglądzie podczas wspomnianego epizodu, to nie tylko moja opinia.
PS: O, matko, ale się rozpisałem... Przepraszam tych, których zmęczyłem.
Pozdrawiam,
Wojciech Ceret