Temat: Esej dotyczący Małego Twierdzenia Gluta (nie, nie prawa :P)
Małe Twierdzenie Gluta: Czy bakalie rzeczywiście opadają na dno?
W niniejszym eseju chciałbym przedstawić swoje wątpliwości dotyczące Małego Twierdzenia Gluta, które to zyskuje coraz większą rzeszę zwolenników. Nie zostało ono nigdzie oficjalnie spisane, znane jest więc jedynie z przekazów ustnych i brzmi najczęściej „bakalie zawsze opadają na dno”. Brak niestety wiarygodnego dowodu tego twierdzenia, co uzasadnia moją podejrzliwość co do jego poprawności*. W dalszej części będę się starał wykazać zawarte w nim nieścisłości (a raczej brak jakichkolwiek ścisłości) oraz, przy odrobinie szczęścia, ostatecznie go obalić.
Po pierwsze nie można dostrzec tu jakichkolwiek założeń, co nie pozwala w moim mniemaniu zaliczać Małego Twierdzenia Gluta do kategorii twierdzeń. Może to być co najwyżej stwierdzenie, uniwersalna prawda o świecie czy też powiedzenie ludowe. Mickiewicz ze swoją romantyczną logiką rozmytą byłby zapewne zachwycony, ja jednak wymagam konkretów. Rozważmy dla przykładu nieskończenie głębokie naczynie bez dna. Czy bakalie rzeczywiście kiedykolwiek opadną na dno? Ale w twierdzeniu użyto formy niedokonanej „opadają” a nie „opadną”, cholera. Nadal jednak ciężko zdefiniować dno w naczyniu które go nie posiada.
Przemyślenia na temat istoty dna zmuszają mnie do postawienia kolejnych pytań. Rozważmy naczynie o skończonej głębokości, dla ustalenia uwagi niech będzie to domowy garnek (posiadający dno). Należy oczekiwać iż po odwróceniu go do góry dnem, bakalie zaczną opadać w stronę pokrywki***. Odróżnijmy zatem dno spoczynkowe (pozorne) od dna efektywnego (rzeczywistego), tzn. zależnego od kąta nachylenia naczynia w stosunku do linii pola grawitacyjnego. Bakalie opadają więc tylko na dno efektywne, które dla szczególnego przypadku garnka stojącego jak należy, pokrywa się z dnem spoczynkowym.
Wciąż mam jednak wątpliwości czy one w ogóle muszą gdzieś opaść. Bo jeśli na przykład, pomijając tu sens takiej decyzji, przygotowujemy gluta podczas wyprawy na Księżyc, czy w stanie nieważkości bakalie opadną na którekolwiek dno? Niewykluczone że tak. Być może ich opadanie na dno jest niezależne od pola grawitacyjnego w jakim się znajdują. Jest to interesująca hipoteza która powinna zostać zbadana przez NASA przy najbliższej okazji. Mogło by to bowiem oznaczać iż ruch bakalii w glucie nie jest uwarunkowany w jakikolwiek znany nam w fizyce sposób.
Dlatego też nie wolno nam odrzucić możliwości iż bakalie same z siebie dążą do opadnięcia na dno. Być może jest to właśnie ta cecha która odróżnia je od innych bytów otaczających nasz świat, tak jak cechą jajek na miękko jest to iż wychodzą na twardo****. Być może więc jedynym celem istnienia bakalii jest opadnięcie na swoim dnie. Wtedy jednak bardziej stosownym byłoby twierdzenie postaci „każde bakalie mają swoje dno do którego dążą”, albo „wszystkie drogi prowadzą na dno”. Czy bakalie podnoszą się na duchu mówiąc „nie przejmuj się, przyjdzie czas a i ty odnajdziesz swoje dno”? Ale czy, w sensie metaforycznym, opadanie na dno nie jest także domeną ludzi? Czyż człowiek nie męczy się wędrówką w górach tylko po to aby wieczorem położyć się w schronisku, na dodatek najczęściej na podłodze? A czyż nie szuka przez całe życie swojej drugiej połówki aby z nią zbudować dom, bukowy najlepiej, i w nim (i pewnie z nią) osiąść na stałe? Bakalie w swoich zachowaniach są bardziej ludzkie niż mogłoby się to z pozoru wydawać. Być może właśnie tutaj tkwi cała istota wszechrzeczy.
Podsumowując, związki między bakaliami a dnami naczyń są bardzo skomplikowane i nierozpoznane jeszcze w pełni przez naukę. Nie jest to na pewno temat na jeden tylko krótki esej. Co prawda nie udało mi się obalić Małego Twierdzenia Gluta, ale sądzę, że przyczyniłem się do jego uściślenia*****. Nie sposób jednak mówić o bakaliach nie uwzględniając filozoficznego aspektu ich egzystencji na tym świecie. W tej kwestii jestem otwarty na dalszą polemikę.
-------------------
* Nie, wbrew pozorom praktyczny dowód - „Zawsze opadały. <kwadracik>” - nie jest pełnoprawnym dowodem. Taka interpretacja indukcji matematycznej działa niestety tylko w liceum (no i czasem na Politechnice**).
** Nie tak znowu czasem...
*** W praktyce nikt nie używa pokrywki podczas robienia gluta, dlatego bakalie opadną na stół, podłogę oraz spodnie glutującego, w wyniku czego stracą zdolność do samoistnego powrócenia na dno. Ten złośliwy przypadek nie jest jednak przedmiotem moich rozważań.
**** A jajek na twardo to że wychodzą na miękko. Cóż za ironia.
***** Przynajmniej w pierwszej połowie pracy, potem granice racjonalności zaczęły się zacierać.
------------------------------------------------------------
Autor Ja. Feedback mile widziany.