Ja przejrzałem jak na razie różne relacje z wypraw w okolice Jamantau (najwyższej góry Uralu Południowego) i muszę przyznać, że nie mam dobrych wrażeń.
Po pierwsze Jamantau otacza rezerwat, czy też park narodowy o dość rygorystycznych zasadach (nie można chodzić po miejscach do tego przeznaczonych (a szlaków oczywiście nie ma i dróg w praktyce też nie), nie można palić ognisk, biwakować). Krążą też tam leśnicy i spotkanie z nimi może zakończyć się nieprzyjemnie (choć nie widziałem jeszcze relacji z takiego spotkania). Tereny też są w jakiś sposób podległe wojsku (odbywały się tam jakieś ćwiczenia wojskowe). Spotkanie z żołnierzami podobno jest jeszcze gorsze niż z leśnikami. Na tyle, że ludzie, którzy tam poszli rzucali się w krzaki w panice, gdy słyszeli dźwięk silnika.
BTW. Nie ma o tym mowy w żadnych relacjach, ale o Jamantau mówi się, że pod nią wybudowano tajny mega schron atomowy wielkości sporawego miasta. Brzmi jak plotka o tym, że w Moskwie istnieje tajne metro łączące Kreml z podmoskiewską daczą Jelcyna, czyli generalnie niewiarygodnie (wierzę, że tajne schrony są na prawdę tajne i nie buduje się ich pod górą cieszącą się ze względu na wysokość zainteresowaniem wszędobylskich turystów). Niemniej jednak takie ploty tworzą się właśnie z faktu, że tam nie chcą specjalnie wpuszczać ludzi.
Poza tym przyroda też mnie nie zachwyca. Na dole mokro, a na górze mega gołoborza z często chwiejącymi się kamieniami. Niekiedy problemy z wodą pitną.
Meszek i komarów nieco mniej, za to od groma gzów.
Nie czytałem jeszcze prawie w ogóle o rejonie Irmeli (drugim rejonie, w który często zaglądają turyści). Może tam jest jakoś lepiej.
M.
Ostatnio edytowany przez m_korch (2007-02-22 23:39:05)