WYRYP - tradycyjny rajd nocny na powitanie wiosny
14/15 marca 2008
Ciemno. W tym roku również mokro. Ale nie za zimno. Wśród tych mokrych ciemności ludzie z mocnymi postanowieniami przejścia tej nocy 100, 50 lub 30 km. Jest jeszcze zima, ale może uda się zachęcić wiosnę by przyszła z nami.
Najbardziej ambitni, idący na 100 i 50 km wyruszyli z Warszawy piątkowym popołudniem w kierunku Góry Kalwarii, skąd polami, polami, po miedzach, po miedzach, po błotku skisłym w mgły i wiatr* ruszyli w kierunku mniej więcej Warki. Aby zdążyć zrobić te 100km w dobę zdecydowanie nie mitrężyli osiągając średnią prędkość marszu ok. 8 km/h(!). W tzw. międzyczasie w Podgórzycach ok. godz. 20 dołączyła grupa 30km i razem ruszyliśmy na poszukiwanie najbliższego lasu. Podgórzycański las miał znaczenie strategiczne w nim bowiem, przy pochodnikowym kominku, Przyrzeczenie Harcerskie złożył Piotrek Kuczyński najbardziej zapalony i jeden z najwytrwalszych piechurów w naszej drużynie. Niewątpliwie pod względem dopasowania okazji do miejsca Krzyżowanie Piotrka na wyrypie osiągnęło bardzo wysoki stopień zgodności ;-).
Wyryp, jako rajd wyczynowy o charakterze trafnie określonym przez Janka (tegorocznego współorganizatora imprezy):
Cel wyjazdu: chodzenie
Esencja wyjazdu: chodzenie
Program wyjazdu: chodzenie
dotąd raczej nie spotykał się z formami obrzędowymi, pod tym względem kominek wyrypowy był pewnym ewenementem. Nie tylko dlatego był on wyjątkowy otóż na początku kominka zaczęło padać i nie przestało do godziny 4 nad ranem
Po kominku oraz pożegnawszy Michała, który odjeżdżał by prowadzić zajęcia kursu drużynowych następnego dnia, cały czas moknąc ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie da się ukryć, że woda wlewająca się wszędzie od góry, z boku i od dołu (poprzez kałuże, niezauważalne w mroku), utrudniała wędrówkę i towarzyszące jej rozmowy. Bardzo sympatycznym kawałkiem naszego marszu był nietypowy odcinek po wale rzecznym nad Pilicą. Omijając wioski lub budząc zaspane psy stróżujące specjalnie w nie wchodząc by uniknąć utonięcia w powstałym błocie, około 3:30 nad ranem dotarliśmy do Warki. Kurtki i spodnie ciężkie od wody, buty chlupoczące, chłodzeni wiatrem postanowiliśmy się podzielić cześć (Janek, Piotrek K, Piotrek, Arek) postanowiła dotrzeć jeszcze do Augustowa (gdzie mieliśmy pierwotnie nocować) i przejść łącznie 50km, a reszta (Justyna, Kasia, Michał, Alek, Krzyś Cz, Dziabąg i ja) po przejściu 30km wsiadła w pociąg powrotny, z którego zrobiliśmy plus minus suszarnię
Może wiosny nie udało nam się powitać (chyba po prostu się spóźniła w tym roku), ani aura nie pozwoliła przejść dużo, ale rajd miał swój niepowtarzalny, wyrypowy urok.
Na koniec, dla bohatera naszego
kominka: Piotrku, jesteś Wielki i Wspaniały i bardzo się cieszę! J
*Nuta z Ponidzia
Wolna
Grupa Bukowina
1. Polami, polami, po miedzach, po miedzach
Po błocku skisłym w mgłę i wiatr
Nie za szybko, kroki drobiąc
Idzie wiosna, idzie nam
Idzie wiosna, idzie
------------------------------
2. Rozłożyła wiosna spódnicę zieloną
Przykryła błota bury łan
Pachnie ziemia ciałem młodym
Póki wiosna, póki trwa
Póki wiosna, póki trwa
------------------------------
3. Rozpuściła wiosna warkocze kwieciste
Zbarwniały łąki niczym kram
Będzie odpust pod Wiślicą
Póki wiosna, póki trwa
Póki wiosna, póki trwa |x2
------------------------------
4. Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe
Pręży się jak do słońca kot,
Rozciągnięte po tych polach
Lichych lasach, pstrych łozinach
Skałkach słońcem rozognionych
Nidą w łąkach roziskrzoną
Na Ponidziu wiosna trwa
Na Ponidziu wiosna trwa
Na Ponidziu