21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

Tymbark Dzień Dziecka 2003

Mój udział w Tymbarku zaczął się od momentu, gdy usłyszałem, że go nie ma.Pewna firma wykupiła bowiem wyłączność na sprzedarz soczków na Polach Mokotowskich. Wyraziłem zdziwienie, że nie próbujemy w innym miejscu, i że przecież jest na pewno wiele innych imprez na mieście.

W ten właśnie sposób sam się wrobiłem w próbę postawienia Tymbarka w innym miejscu niż Pola Mokotowskie. Szukałem imprez w sieci, dzwoniłem po urzędach miasta i dzielnic, domach kultury. Było to zajęcie dostarczające dużo rozrywki. Np. niunia z wydziału ds. iprez i czegośtam nie wiedziała nic o imprezie na Agrykoli, poza tym, że ma się odbyć. Nie wiedziała, kto ją organizuje itp., mimo że impreza ta była reklamowana na stronie tego wydziału. Pani ta z niedowierzaniem przyjęła fakt, że w ogóle istnieje taka strona internetowa. W każdym razie było zabawnie.

W końcu uzyskałem zgodę na to, żebyśmy sprzedawali soczki na imprezie organizowanej w Parku Sowińskiego przez Dom Kultury Wola.

W nocy z 30 maja na 1 czerwca odbywały się śpiewanki u Kasi Kowalskiej. W związku z tym po słabo przespanej nocy, w okolicach godziny 7, udaliśmy się z Taboretem do autobusu. Zajęliśmy całkiem przyzwoite miejsce, przyjechał pan Tymbark (umówiony przez Taboreta), wyładowaliśmy soczki. Byliśmy chyba pierwszym rozłożonym stoiskiem. Po jakikmś czasie zaczęli przychodzić jacyś ludzie, w którymś momencie zjawiła się reszta ekipy ze śpiewanek, ale sprzedaż szła miernie. W muszli koncertowej zaczął się występ Majki Jeżowskiej.

Porządny ruch zaczął się dopiero po południu. Wkrótce okazało się, że sprzedaliśmy już prawie wszystkie soczki. Ostatecznie zostało tylko kilka zgrzewek marchewkowych. Poczekaliśmy z Olą i Taboretem na pana Tymbarka, a następnie udaliśmy się dod domu (w moim przypadku spać). Zarobiliśmy 677,84 zł.