Kronika
Święto środowiska XXI (14-02-2003)
14.II wieczorem dookoła kominka świecącego płomieniem dobrze ponad setki świec siadło blisko sto osób. Zebraliśmy się, by uczcić dziewięćdziesiątą już rocznicę powstania jednego z najstarszych środowisk harcerskich - warszawskich dwudziestych pierwszych.
Zaczęło się wszystko oczywiście wcześniej. Ruch w okolicy sali gimnastycznej gimnazjum im. Stanisława Staszica zaczął się już nad ranem - harcerki i harcerze dekorowali ją, przygotowując na święto. O czternastej dwie działające drużyny - XXI WDHek "Puszcza" im. kpt. Emilii Plater oraz XXI WDSH "Stare Żbiki" im. gen. Ignacego Prądzyńskiego zebrały się w swoich salach na zbiórki, których tematem przewodnim i tu i tu było "Czym jest dla mnie harcerstwo, co mi dało". My - "Stare Żbiki" - w ciągu godziny zmieściliśmy zwiad na mieście, odczytywanie wiadomości napisanych atramentem sympatycznym (z nieodłącznym szukaniem kogoś z zapałkami i podpalaniem połowy wiadomości), krótką gawędę i dyskusję przy świeczkach. Co zdziałały dziewczyny z "Puszczy", szczerze mówiąc nie wiem.
Przez tę godzinę do szkoły schodziły się również osoby związane z naszym środowiskiem, choć nie uczestniczące już aktywnie w jego pracach oraz członkowie naszego kręgu seniorów. O piętnastej zeszliśmy na apel oficjalnie otwierający święto, ważnym momentem którego była minuta ciszy czcząca pamięć zmarłego druha Jerzego Filińskiego. Po apelu zasiedliśmy wokół świec i kolejne pokolenia opowiadały, czym dla nich jest harcerstwo. Co im dało. Na różne sposoby - od opowieści o spławianiu łodzi Wisłą (ze strony członków działającej niegdyś w środowisku drużyny wodnej) przez quiz interaktywny przygotowany przez "Puszczę". Trwało to wspominanie, a trwało... Ach. Gdy jednak głos trąbki wezwał do powrotu - bo wszystko przecież kiedyś się kończy - spletliśmy krąg i składając sobie życzenia spotkania się w jeszcze większym gronie za rok poszliśmy... Nie, nie do domu (przynajmniej spora część z nas nie), a przede wszystkim skosztować przygotowanego z okazji tak poważnych urodzin tortu. Później niektórzy zasiedli w zmontowanej obok kawiarence pogadać, przespacerowaliśmy się też po przygotowanych przez poszczególne środowiska salach prezentujących ich obecną działalność oraz obejrzeliśmy przygotowaną z pomocą Muzeum Harcerstwa wystawę pamiątek (głównie wojennych) związanych z naszym środowiskiem. A gdy słońce już dawno zaszło spora część z nas (choć, nie ukrywajmy, głównie tych młodszych) spowrotem zeszła do sali gimnastycznej by razem śpiewać, i śpiewać...