21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

5-7 października 2001, Osowiec - Bagna Nadbiebrzańskie

Dwudziesta druga czterdzieści siedem, która to już zbiórka na naszym kochanym Centralnym? Tym razem jedziemy w wyjątkowo silnym składzie: 29 osób + bardzo ważny członek drużyny - Dziubdziuś. Tradycyjne kółeczko zapoznawcze i wbijamy się w pociąg do Białegostoku. Kuba Zieliński - jeden z organizatorów rajdu dzielnie stara się upilnować uczestników. Zaklepujemy przedziały - przed nami 2,5 godziny snu (o ile nie pojawi się napastliwy konduktor lub Joasia z "radosną wiadomością" o obowiązku przesiadki). Teraz mamy alternatywę: spędzić 2h 45minut na przytulnym dworcu oddając się w objęcia Morfeusza lub dzielnie iść w noc, aby zapoznać się (niektórzy po raz pierwszy) z Białymstokiem. Trzy godziny później znowu w pociągu. Tym razem zaledwie 1 godzina, a następnie 3 km do Osowca i możemy burżujsko ułożyć się na materacach w sali do chemii. Ciepło, przytulnie, wachta robi śniadanie, czasem nawet szkoła jest piękna!

Większą część dnia spędzamy podziwiająć "złotą polską jesień" na bagnach nadbiebrzańskich, wspierając psychicznie Anię U., zmagającą się z mapą. Wieczorem odbywa się ognisko obrzędowe. Chwila jest ważna, gdyż Maciek Pogorzelski otrzymuje krzyż harcerski.

Na zakończenie dnia urządzone zostają śpiewanki (uczestniczą w nich jedynie najwięksi twardziele, potrafiący udowodnić, że sen jest jedynie ludzką zachcianką).

Niedzielę spędzamy leniwie, oglądając pobliskie forty. Do Warszawy wróciliśmy ok. godz.19:00 udowadniając po raz kolejny, że w pociągu zawsze znajdzie się miejsce dla zdesperowanych pasażerów i że elastyczność ludzkich kończyn jest o wiele większa niż przypuszczają biolodzy.