21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

Rajd styczniowy Łąck 1999r

Na drugi styczniowy, zgodnie z roczną tradycją, pojechało mało osób. Zgodnie z ową tradycją byli to również sami faceci i same matexy. Oprócz tego, zgodnie z tą tradycją, organizatorem był Onufry i pojechaliśmy do Łącka (w okolice Płocka).

Umówiliśmy się na dworu Śródmieście, a ponieważ "dworzec Śródmieście" to szerokie pojęcie, przez 20 minut szukaliśmy się nawzajem. Potem, w drodze na peron, znów się pogubiliśmy, ale w końcu szczęśliwie wsiedliśmy do pociągu, którym, z paroma przesiadkami, dotarliśmy do Łącka. Pozostało nam do pokonania trzy kilometry do szkoły w Łącku. Tam wygodnie rozłożyliśmy się, zaczęliśmy grać w ping-ponga, tudzież robić inne przyjemne rzeczy (np. kolację). Potem zgodnie z tradycją była noc.

Kiedy się obudziliśmy, właśnie zaczęliśmy się kłócić, kto ma robić śniadanie, kiedy Maciek oznajmił, że śniadanie jest już gotowe, bo nie miał co robić od 6 do 9. Nasyceni kanapkami wyruszyliśmy w trasę. Było ładnie i (tradycyjnie) zimno. Zamarznięte jeziora, ładne lasy, itp. W pewnej miejscowości stwierdziliśmy, że musimy kupić kawę (rzeczywiście musieliśmy, ale o tym później). Wpadliśmy nawet do baru na chamską oranżadkę i odgrzewaną pizzę z torebki (z ketchupem i wtopioną papierową etykietką).

Na drzwiach sklepu wisiało ogłoszenie. Onufry jako komendant rajdu, stworzył patrol, którego zadaniem było zdobycie owego papierka od sołtysa. Oczywiście udało się. Po południu, po obiadku i obowiązkowej sjeście, zaczęliśmy grać w RPG. Prowadził oczywiście organizator rajdu. Przygoda była bardzo fajna i ciekawa, lecz mimo kawy ok. trzeciej- czwartej niektórzy zaczęli przysypiać. W związku z tym postanowiliśmy się przespać dwie godzinki. Około piątej odśpiewaliśmy "idzie noc", po czym legliśmy.

Kiedy wstaliśmy, po lekkim śniadanku, przeszliśmy się nad jakieś ładne jezioro, po drodze kontynuując grę. W drodze powrotnej zaczęło być ostro - postacie zaczęły się między sobą tłuc i wbijać sobie w plecy różne, ostre kawałki metalu. W szkole zrobiliśmy sobie małą przerwę na sprzątnie i pognaliśmy na pociąg, w którym dokończyliśmy grę. Wróciliśmy w dobrych nastrojach. Tak skończył się drugi rajd styczniowy.