21. WDW
„Stare Żbiki”
Głębiej, nie byle jak, nie po łebkach,
byle liznąć, byle zbyć, ale rzetelnie,
uczciwie, dokładnie.
Nie jesteś zalogowany.
   
załóż konto
Zostań Żbikiem

KRONIKA

Rajd 11 Listopada (8-9 XI 1997 (jak sama nazwa wskazuje))

Ten rajd był wymyślony z wielkim rozmachem, gdyż miał być 4dniowy, z użyciem świeta wypadającego we wtorek. Wyszedł jednak dwudniowy, no i nie opłacało się jechać do Łeby na taką chwilkę, więc wybraliśmy się do miejscowości ------------------, gdzie Szymon posiada fajną działkę z domkiem. Wyjechaliśmy z Warszawy pociągiem o 7 rano, więc już koło 11 mogliśmy rozpocząć zwiad w okolicznych wsiach, mający na celu dowiedzenie się, czy są szanse postawienia tam pensjonatu dla emerytów. No i w ogóle, dowiedzenia się różnych ciekawych rzeczy o okolicy i tubylcach.

Kolejne kilka godzin zajęło robienie/czekaie na obiad, a to z powodu, że wachta testowała nową technikę gotowania ryżu, rewolucjonizującą kolejność wykonywania poszczególnych czynności składowych, tj. wrzucania ryżu do garnka, wlewania wody do garnka i podgrzewania garnka. W rezultacie część ryżu potem suszyła się w kuchni, a obiad był późno.

Wieczorem zaś odbył się kominek podsumowujący zwiady oraz zachuszczający druha Macieja Pogorzelskiego. Wyszło przy okazji, że jak nie ma Adasia, to nikt nie umie śpiewać, nawet ci, którym zwykle to wychodzi.

Nockę natomiast spożytkowaliśmy na dwie sesje Ktulu, bardzo ekscytujące i udane.

Rankiem niedospana drużyna z trudem zebrała się do kupy, spożyła posiłek poranny i udała się w las w celu gry terenowej, nawalankowej z elementami na inteligencję (ale nie za dużo, he he). Potem już się zrobiło powrotowo, co nie przeszkodziło jeszcze jednej sesji Ktulu, którą kończyliśmy na dworcu w Radomiu.

O 21 z kawałkiem szczęśliwie wjechaliśmy na Centralny.